poniedziałek, 15 marca 2010

o spowiedzi…ciąg dalszy

Chyba nie ma piękniejszego fragmentu, przypowieści traktującej o spowiedzi (może nie wprost)… Łk 15,1-3.11-32. Dzisiejsza ewangelia ukazuje postać syna marnotrawnego - grzesznik; i miłosiernego ojca - Bóg. Ile to razy w naszym życiu my żądamy od Boga części “majątku” która się nawet nam nie należy. Przez grzech odchodzimy od Boga, a ON jak ten ojciec w przypowieści nieustannie czeka i wypatruje naszego powrotu. Gdy decydujemy się na spowiedź to tak jakbyśmy wkroczyli na drogę powrotu do Boga. Modlitwa jest tym zbliżaniem się do Boga, a Eucharystia w pełni przeżyta jest tym wpadaniem w ramiona kochającego Ojca, i oczekiwaniem na słowa jak dobrze że wróciłeś, tak długo na Ciebie czekałem… Nie odwlekajmy tego nieustannego zawracania na drogę wiodącą do domu naszego Ojca…

1 komentarz:

  1. Ale pięknie Ksiądz napisał o spowiedzi!
    Nasz Pan kocha nas i tęskni za nami...
    A ja? Ja wyrzuciłam z mojej głowy myślenie o spowiedzi, bo nie jest to miłe.
    Żeby się przemóc, muszę stoczyć ze sobą walkę...
    ale czy na pewno ze sobą?
    To szatan nie chce, żebym pojednała się z Bogiem!
    A więc już dziś zrobię przegląd swojej duszy za pomocą rachunku sumienia i pobiegnę pod "drzwi Nieba", czyli do konfesjonału, żeby rozradować stęsknionego za mną Ojca!
    Panie! wzmocnij mnie, bo nie jest mi łatwo to uczynić! Amen.

    OdpowiedzUsuń