wtorek, 31 maja 2011

3 rocznica święceń kapłańskich

Trzy lata temu w Święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny wraz z kolegami z roku o godz. 9.00 w katedrze św. Jakuba w Olsztynie przyjęliśmy z rąk księdza arcybiskupa święcenia kapłańskie. Jest to niezapomniane przeżycie, kiedy sobie przypomnę ten moment kiedy leżeliśmy krzyżem na posadzce kościoła, wsłuchując się w śpiew Litanii do Wszystkich Świętych, w tym momencie staje przed oczami całe dotychczasowe życie, ma się ochotę wykrzyczeć przed Bogiem wielkie dziękczynienie za ten niezasłużony DAR. Jak każdego roku tak i dziś obejrzałem swoją mszę św. prymicyjną, wspominając ten wielki dzień. 
Od samego rana najbliżsi memu sercu przesyłali życzenia wzrastania w świętości, Bożej opieki, to miłe że ludzie pamiętają o takich rocznicach, tzn. że kapłan w ich życiu ma wielkie znaczenie, że nie jest im obojętny...
A wieczorem sprawowałem Najświętszą Ofiarę z okazji 3 rocznicy święceń. Było to moje dziękczynienie za te trzy lata spędzone w parafii Miłosierdzia Bożego, dziękczynienie za wspaniałych ludzi których Bóg postawił w tym czasie na drodze mojego kapłaństwa, za to, że mogłem tu być, pracować i modlić się...a to co ma być w przyszłości tej niedalekiej i tej dalszej oddaję w ręce Maryi, Tej, której zawierzyłem i oddałem swoje życie, wiem, że Ona mnie nie opuści i nie zostawi samego. 

piątek, 20 maja 2011

koniec świata...czyżby?

Harold Camping w swoim radiu przepowiedział, że jutro nastąpi koniec świata...na co jak widać ludzie dość żywo zareagowali...z przerażeniem patrze na to co się dzieje w moim otoczeniu wśród licznych znajomych, którzy przysyłają do mnie smsy z pytaniem czy to prawda, że jutro naprawdę nastąpi koniec świata? smutne jest, że ludzie, którzy wierzą w Ewangelie Jezusa Chrystusa, w ogóle dopuszczają do siebie takie myślenie...a przecież Pan Jezus powiedział że nikt nie zna dnia ani godziny...a jednak są śmiałkowie, którzy chcą bawić się w Pana Boga i wyznaczać coś czego nawet sami Aniołowie nie wiedzą kiedy ma nastąpić...istne bzdury!!! że w ogóle można w to wierzyć dziwie się, ale w takich momentach widzimy też co robią i jaką mają siłę przebicia media, gdzie się nie obejrzysz prasa, radio, internet i tv wciąż o tym trąbią...a my słabej wiary temu tak łatwo ulegamy... a przecież koniec świata jest codziennie...tak codziennie dla tego kto umiera, to dla niego jest koniec świata...i co tego jakoś nie zauważamy, i my sami też kiedyś będziemy musieli wziąć w nim udział...nie znamy dnia ani godziny...naturalny bieg...czy jestem na to gotowy? bo czy się nam to podoba czy nie, każdy wybierze się w drogę bez biletu powrotnego...jesteś gotowy/a? bo może Twój koniec świata nie przyjdzie jutro czy pojutrze ale na pewno Cię też nie ominie...CZUWAJMY... 

niedziela, 15 maja 2011

Niedziela Dobrego Pasterza - refleksje...

Po raz kolejny obchodząc IV Niedzielę Wielkanocną, zwaną Niedzielą Dobrego Pasterza modliliśmy się o święte powołania do służby Bożej w Kościele. Dla mnie osobiście jest to po Wielkim Czwartku okazja do tego aby znów pochylić się nad tajemnicą powołania i kapłaństwa. Kapłaństwa które w dzisiejszym świecie jest tematem do wielu rozmów, żartów i drwin. Niejednokrotnie zdarzyło mi się słyszeć jak to ludzie rozmawiali  jakim to ksiądz samochodem jeździ, jakich ma przyjaciół, do kogo chodzi w odwiedziny, jakie mówi kazania, w jaki sposób odprawia mszę św., nie wspominając już o nałogach i przywarach, nie patrząc na to czy są one prawdziwe. I tu każdy z nas powinien zadać sobie pytanie czy pomimo tego umiem spojrzeć obiektywnie na kapłana. Pamiętam jak często w czasie formacji seminaryjnej nasz ks. Rektor powtarzał, że kapłan jest z ludu wzięty i dla ludu ustanowiony. Każdy ksiądz jest tylko człowiekiem, wybranym przez samego Boga do tego aby nieść Go ludziom, tym którzy są zagubieni, zrozpaczeni, poszukujący. Jest pasterzem prowadzącym owce do Jezusa, Najwyższego Pasterza. Każdy ksiądz swoje powołanie realizuje w jedności z Najwyższym Pasterzem-Jezusem. Nieraz zastanawiam się czemu akurat ja, przecież wokół mnie było tylu mądrzejszych, świętszych. Miał racje bł. Jan Paweł II pisząc o powołaniu że jest to Dar i Tajemnica. Dar, bo żaden człowiek nie może sprawić sam z siebie żeby zostać kapłanem, to Bóg musi obdarzyć powołaniem. To, że jestem kapłanem nic nie zmienia w mojej naturze jako człowieka. Tak samo jak każdy człowiek kapłan doświadcza grzechu, upadku, słabości. 
Czytając kiedyś książkę "Modlitwa i czyn" natknąłem się na taką oto modlitwę młodego księdza:  
"Mam trzydzieści pięć lat, Panie,
Ciało takie samo, jak inni,
Ramiona zdolne do pracy, 
Serce zachowane dla miłości.
Ale Tobie wszystko oddałem.
To prawda, że były Ci potrzebne.
Dałem Ci wszystko, ale ciężko było, Panie.
Ciężko dać swoje ciało, gdy ono chciałoby oddać się komu innemu.
Ciężko kochać wszystkich, a nikogo nie zachować dla siebie.
Ciężko ściskać czyjąś dłoń, a nie móc jej zatrzymać.
Ciężko rozbudzić czyjeś uczucie i tobie je oddać.
Ciężko niczym być dla siebie, żeby być wszystkim dla bliźnich.
Ciężko być takim jak inni i wśród innych, a być innym.
Ciężko zawsze dawać, a nie ubiegać się o to, żeby brać.
Ciężko wychodzić naprzeciw bliźnich, a wiedzieć, że nikt nigdy nie wyjdzie naprzeciw mnie.
Ciężko cierpieć za grzechy innych i nie móc odmówić słuchania i dźwigania ich.
Ciężko wysłuchiwać tajemnic, a nie móc podzielić się nimi.
Ciężko nieustannie dźwigać innych i nie móc ani na chwilę pozwolić, żeby mnie inni dźwigali. Ciężko podtrzymywać słabych, a samemu nie móc oprzeć się na silnym.
Ciężko być samotnym.
Samotnym w obliczu wszystkich,
Samotnym wobec świata,
Samotnym w cierpieniu,
w śmierci,
w grzechu."

Dał mi Pan tę łaskę, że na drodze mojego powołania postawił wielu świętych kapłanów, którzy mogą być przykładem i za nich codziennie dziękuję. Za tych którzy może nie są przykładem, modlę się każdego dnia. Jeśli w swoim otoczeniu słyszę, że ktoś źle mówi o kapłanie, to zawsze się pytam, czy modlisz się za kapłanów? i smutno mi gdy słyszę, że NIE!!!
Może właśnie ten tydzień który dziś rozpoczynamy będzie dobrą okazją żeby modląc się o powołania, pomodlić się też za powołanych...

sobota, 7 maja 2011

szlakiem Sanktuariów Maryjnych warmii...

W czasie ostatniej pielgrzymki do Glotowa dość spontanicznie się zrodził pomysł kolejnej pielgrzymki, tym razem z okazji zmiany tajemnic różańcowych - szlakiem warmińskich sanktuariów Maryjnych, uzbierało się wiernych na tyle, że mogliśmy pojechać. Właśnie wróciłem z pielgrzymki. Cudowny dzień, fakt...bardzo lubię jeździć z naszymi parafianami, jest to szczególny czas dla mnie. Rano wyjechaliśmy do Świętej Lipki, dawno tam nie byłem, ostatni raz jako dziecko. O godz. 9.50 odprawiłem mszę św. nawet miałem zaszczyt przewodniczyć a koncelebrował wraz ze mną starszy Ojciec jezuita, okazało się później przemiły człowiek, który tak barwnie przedstawił nam historie sanktuarium po wysłuchanym koncercie organowym. Ale powiedział też jedną piękną rzecz w czasie kazania na mszy św. "do Maryi trzeba nie tylko mówić, ale trzeba Jej też słuchać..." oczywiście jest to trochę wyjęte z kontekstu, ale i nawet to jest już bardzo przemawiające...
Później wyjechaliśmy już w stronę Stoczka Klasztornego  ale po drodze odwiedziliśmy ks. Piotra w Reszlu, który pracował kiedyś na Nagórkach, miłe spotkanie, opowiedział nam o kościele, a chętni nawet mogli wejść na 65 metrową wieżę, no ja doszedłem do połowy i dalej mój lęk wysokości mi nie pozwolił...
W Stoczku klasztornym czekały nas kolejne wrażenia, piękne, spokojne miejsce, dla mnie bardzo szczególne ponieważ mogłem zwiedzić miejsce więzienia Prymasa Tysiąclecia,. który jest bardzo bliski memu sercu, zresztą tak jak i bł. Jan Paweł II. Przebywanie w tym samym miejscu, modlitwa i świadomość tego że On tu był więziony, modlił się tu, spacerował to było przeżycie.
I  na koniec Gietrzwałd, zawsze tam wracam z wielkim sentymentem, to tam przez rekolekcje przygotowywałem się do święceń diakonatu i kapłańskich, dróżki różańcowe, droga krzyżowa, kapliczka objawień, źródełko, dla mnie to jedno z najpiękniejszych miejsc modlitwy, czuję tu szczególną obecność Matki Bożej...to tu zostało przypieczętowane moje powołanie, bo zawsze będę pamiętał te dni przed święceniami spędzone tam pod bacznym "wzrokiem" Matki Bożej Gietrzwałdzkiej...
"Uczyńcie cokolwiek powie Wam mój Syn"...