niedziela, 15 maja 2011

Niedziela Dobrego Pasterza - refleksje...

Po raz kolejny obchodząc IV Niedzielę Wielkanocną, zwaną Niedzielą Dobrego Pasterza modliliśmy się o święte powołania do służby Bożej w Kościele. Dla mnie osobiście jest to po Wielkim Czwartku okazja do tego aby znów pochylić się nad tajemnicą powołania i kapłaństwa. Kapłaństwa które w dzisiejszym świecie jest tematem do wielu rozmów, żartów i drwin. Niejednokrotnie zdarzyło mi się słyszeć jak to ludzie rozmawiali  jakim to ksiądz samochodem jeździ, jakich ma przyjaciół, do kogo chodzi w odwiedziny, jakie mówi kazania, w jaki sposób odprawia mszę św., nie wspominając już o nałogach i przywarach, nie patrząc na to czy są one prawdziwe. I tu każdy z nas powinien zadać sobie pytanie czy pomimo tego umiem spojrzeć obiektywnie na kapłana. Pamiętam jak często w czasie formacji seminaryjnej nasz ks. Rektor powtarzał, że kapłan jest z ludu wzięty i dla ludu ustanowiony. Każdy ksiądz jest tylko człowiekiem, wybranym przez samego Boga do tego aby nieść Go ludziom, tym którzy są zagubieni, zrozpaczeni, poszukujący. Jest pasterzem prowadzącym owce do Jezusa, Najwyższego Pasterza. Każdy ksiądz swoje powołanie realizuje w jedności z Najwyższym Pasterzem-Jezusem. Nieraz zastanawiam się czemu akurat ja, przecież wokół mnie było tylu mądrzejszych, świętszych. Miał racje bł. Jan Paweł II pisząc o powołaniu że jest to Dar i Tajemnica. Dar, bo żaden człowiek nie może sprawić sam z siebie żeby zostać kapłanem, to Bóg musi obdarzyć powołaniem. To, że jestem kapłanem nic nie zmienia w mojej naturze jako człowieka. Tak samo jak każdy człowiek kapłan doświadcza grzechu, upadku, słabości. 
Czytając kiedyś książkę "Modlitwa i czyn" natknąłem się na taką oto modlitwę młodego księdza:  
"Mam trzydzieści pięć lat, Panie,
Ciało takie samo, jak inni,
Ramiona zdolne do pracy, 
Serce zachowane dla miłości.
Ale Tobie wszystko oddałem.
To prawda, że były Ci potrzebne.
Dałem Ci wszystko, ale ciężko było, Panie.
Ciężko dać swoje ciało, gdy ono chciałoby oddać się komu innemu.
Ciężko kochać wszystkich, a nikogo nie zachować dla siebie.
Ciężko ściskać czyjąś dłoń, a nie móc jej zatrzymać.
Ciężko rozbudzić czyjeś uczucie i tobie je oddać.
Ciężko niczym być dla siebie, żeby być wszystkim dla bliźnich.
Ciężko być takim jak inni i wśród innych, a być innym.
Ciężko zawsze dawać, a nie ubiegać się o to, żeby brać.
Ciężko wychodzić naprzeciw bliźnich, a wiedzieć, że nikt nigdy nie wyjdzie naprzeciw mnie.
Ciężko cierpieć za grzechy innych i nie móc odmówić słuchania i dźwigania ich.
Ciężko wysłuchiwać tajemnic, a nie móc podzielić się nimi.
Ciężko nieustannie dźwigać innych i nie móc ani na chwilę pozwolić, żeby mnie inni dźwigali. Ciężko podtrzymywać słabych, a samemu nie móc oprzeć się na silnym.
Ciężko być samotnym.
Samotnym w obliczu wszystkich,
Samotnym wobec świata,
Samotnym w cierpieniu,
w śmierci,
w grzechu."

Dał mi Pan tę łaskę, że na drodze mojego powołania postawił wielu świętych kapłanów, którzy mogą być przykładem i za nich codziennie dziękuję. Za tych którzy może nie są przykładem, modlę się każdego dnia. Jeśli w swoim otoczeniu słyszę, że ktoś źle mówi o kapłanie, to zawsze się pytam, czy modlisz się za kapłanów? i smutno mi gdy słyszę, że NIE!!!
Może właśnie ten tydzień który dziś rozpoczynamy będzie dobrą okazją żeby modląc się o powołania, pomodlić się też za powołanych...

4 komentarze:

  1. Ewa Lavalliere (1866 - 1929) - to wielka gwiazda francuskiej sceny. Bóg obdarzył ją nieprzeciętną urodą, talentem i inteligencją. Była uwielbiana we Francji jak bogini.
    W roku 1917, przed planowanym tourne po Ameryce postanowiła spędzić lato na wsi. Tam spotkała proboszcza, który zwrócił jej uwagę, że nie przychodzi do kościoła. Ona przyznała się, że od lat nie była na Mszy i nie wie, czy taka osoba jak ona, ma prawo wstępu do kościoła. Proboszcz odpowiedział jej, że nawet grzesznicy są mile widziani w jego kościele i pożyczył jej książkę p.t. "Żywot Marii Magdaleny"
    Po tej lekturze coś się w niej zmieniło. Przystąpiła do spowiedzi i powróciła do wiary swojego dzieciństwa. Uznała to za "nowe narodziny", a dotychczasowe życie za czas martwoty. Odwołała tourne, wycofała się całkowicie z życia publicznego porzucając aktorstwo. Sprzedała swoje apartamenty i wiele pieniędzy przekazała ubogim. Wstąpiła do Trzeciego Zakonu jako Ewa Maria od Najświętszego Serca Jezusowego.
    Pod koniec życia bardzo cierpiała z powodu choroby, ale mówiła, że to cierpienie ją uszczęśliwia i dziękuje Bogu za to, że może w ten sposób zadośćuczynić za swoje wcześniejsze grzeszne życie.

    Ta historia pokazuje, że ani pieniądze, ani sława, ani uroda nie mogą uszczęśliwić człowieka - jedynie Bóg jest w stanie zaspokoić tęsknoty ludzkich serc!

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy człowiek ma swoje miejsce w Bożych planach i każdy jest powołany do wypełniania woli Bożej w swoim życiu. Być dobrym ojcem i mężem, to bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie. Ale być Księdzem, to jeszcze trudniejsze i bardziej odpowiedzialne wybranie.
    Człowiek świecki z Bożą pomocą realizuje swoje własne życie i zaspokaja swoje pragnienia, a Ksiądz idąc drogą powołania musi zapomnieć o sobie. On już teraz musi wznieść się ponad to, co ziemskie i walczyć z duchami ciemności o ratowanie ginących dusz. Bóg wybiera i Bóg się nie myli! Bóg wybiera i umacnia wybranych. Tylko prawdziwy mężczyzna - silny i wspomagany przez Boga może być dobrym Kapłanem!
    Droga kapłańska jest zawsze drogą męczeństwa - tylko dla odważnych!!!
    Dziękuję Bogu każdego dnia za Kapłanów i wspieram swoją modlitwą prośby Kościoła o nowe powołania kapłańskie i zakonne.

    OdpowiedzUsuń
  3. każdy kto wybiera drogę z Jezusem wybiera automatycznie drogę męczeństwa. ( czy będzie to kapłaństwo, zakon, małżeństwo czy samotność to jedynie forma drogi, trud jest taki sam, bo przecież wszyscy jesteśmy tak samo słabi i wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku...) różnica jest tylko taka, że na każdej drodze Bóg udziela indywidualnie potrzebnych łask związanych z konkretnym stanem życia....
    i każdy kto chce iść za Jezusem musi być przygotowany na wyrzeczenia. Ostatnio znajomy mi powiedział, że w dzisiejszych czasach, trudnych czasach, nie wystarczy raz na jakiś czas dokonywać tego wyboru. Ale każdego dnia budząc się podejmować decyzje o tym aby iść za Nim. ciągle na nowo... bo inaczej świat nas za krzyczy....

    a odnośnie powołań to moim zdaniem, Bóg powołuje/zaprasza do swojej służby wiele osób. I daje tą łaskę powołania. tylko młodym ludziom bardzo trudno jest podjąć ostateczną decyzję. Myślę że wiąże się to z wolną wolą którą posiada każdy człowiek.

    dlatego mam ogromny szacunek do tych, który odpowiedzieli, którzy poszli na całość...
    bo to jest naprawdę trudna decyzja.

    ale bez względu na to co człowiek z robi z tym zaproszeniem Bóg i tak "dostosuje się" do decyzji człowieka i zawsze zrobi wszystko aby go zbawić...

    pozdrawiam lila

    OdpowiedzUsuń
  4. Ś.P. Ksiądz Marek Rybiński, salezjanin, który został brutalnie zamordowany w dniu 18 lutego 2011 w Tunezji, w wieku 34 lat - to jest męczennik wiary.
    Nie myślę, że służbę kapłańską można porównywać z życiem świeckich.
    Ksiądz Marek był człowiekiem radosnym i spełnionym w swoim krótkim życiu, niosąc MIŁOŚĆ CHRYSTUSA do "pogan" i głosząc Ewangelię czynami. On był szczęśliwy wypełniając swoją misję.
    Droga z Jezusem jest naszą drogą krzyżową, ale nie jest męczeństwem!
    Człowiek nawet w najtragiczniejszym położeniu życiowym, który wpatrzony jest w Krzyż Chrystusa - jest szczęśliwy, bo żyje NADZIEJĄ!

    OdpowiedzUsuń