piątek, 4 lutego 2011

po I piątku miesiąca...

uff...w końcu minął ten pracowity dzień. I piątek miesiąca jest dzień w którym odwiedzamy chorych parafian z posługą sakramentalną i tak od godz. 7.30 chodziłem po moich chorych ale też i po byłych chorych ks. Krzysztofa, który przekazał nam swoich chorych po tym jak został proboszczem i został przeniesiony z naszej parafii, doszło nam trochę osób i teraz będziemy dużo później kończyć. W normalnym trybie to nie jest nic nadzwyczajnego ale biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze trwają wizyty duszpasterskie więc praktycznie cały dzień odwiedzamy mieszkańców naszej parafii...jestem mega-zmęczony...a jutro sobota i ponad 40 rodzin do odwiedzenia, oj będzie się działo...i tak minęły ferie.
a dzień zakończył się miłym akcentem, udało się pomóc pewnej młodej osobie w znalezieniu stancji u jednej z moich chorych, ileż miałem radości, że mogłem pomóc...widzę w tej sytuacji namacalne działanie Boga. Bogu niech będą dzięki

2 komentarze:

  1. Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.
    Mt 25, 40

    Taki otrzyma błogosławieństwo od Pana i zapłatę od Boga, Zbawiciela swego.

    Ps 24,5


    L.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla ludzi naprawdę wielkich
    nie ma większej radości od tej,
    gdy drugim mogą sprawić radość.

    /bp. W Keppler/

    OdpowiedzUsuń